
Sobotni poranek miłe dziewczęta zwane Jowitą i Martą postanowiły, jakże rozsądnie, poświęcić na uczestnictwo w naszym OMie. Nie powstrzymał ich ani labirynt uliczek ani ćwiczenie pokory pod zamkniętą bramą wjazdową. Dotarł do nas także Rafał. Postawa zasługująca na pochwałę!
Na spotkania w grupach rozeszliśmy się po pokojach ale próby umknięcia przed wzrokiem św. Daniela Comboni okazały się daremne. Brodaty założyciel goszczącego nas zgromadzenia towarzyszył nam nieustannie obecny na licznych obrazach i obrazkach, świecach oraz kalendarzach.
Popołudnie upłynęło pod znakiem przygotowań do Eucharystii. Sprawował ją niezawodny ks. Leszek, który ewidentnie czuje się wśród nas jak we własnej parafii, bo stwierdził potem przy talerzu spaghetti, że dobrze byłoby wreszcie gdzieś wyjechać całą wspólnotą:)
Wieczorem na agape zapoznaliśmy się dokładnie z zawartością plecaka
Odpowiedzialnego. Była ona zaskakująco bogata, lekki niepokój wzbudziły w nas tylko żelki, które zapobiegliwy producent zaopatrzył w symbol skrzyżowanych piszczeli. Być może to właśnie one, a nie zaczadzenie kadzidłem, stały się powodem nędznego stanu Odpowiedzialnego i, co za tym idzie, nienaturalnie cichego zachowania uczestników, nieosiągalnego dla animatorów w zwykłych okolicznościach?

"nędzny stan Odpowiedzialnego"
OdpowiedzUsuńno może bez przesady... o_O
:P :P :P
ewentualna zbieżność opisanych wydarzeń z prawdziwymi jest niezaplanowana i przypadkowa^^
OdpowiedzUsuńa co to jest "pochała"? (muszę sie czegoś przyczepić w ramach zemsty za umieszczenie mojego zdjęcia z Ludwisiem:P)
OdpowiedzUsuńzemsta jest rozkoszą bogów...
OdpowiedzUsuńKażdy OM ma coś w sobie, (wypowiedź osoby, która była na 1,5 OM-a) jeśli jest to Ludwiś, to oznacza, że dbamy o czystość.
OdpowiedzUsuńA szczególnie Karolina.