2009-10-13

wierna fanka - prawdziwe oblicze

Tytułem wstępu: nie wiem czy wiecie, ale istnieją wątpliwości co do śmierci Aleksandra I. Niektórzy uważają, że była ona mistyfikacją, a car naprawdę dokonał żywota w klasztorze jako Fiodor Kuźmicz. Podobnie tajemniczą postacią jest jego żyjąca w ukryciu potomkini (i nie, nie mam na myśli księżniczki Anastazji...)


Zwróciliście kiedyś uwagę na grację, wdzięk, takt i doskonałe opanowanie pewnej młodej damy uczęszczającej czasem na piątkowe spotkania? Są to niewątpliwe wyznaczniki królewskiego pochodzenia, podobnie jak predyspozycje do publicznych wystąpień (którą nader często prezentuje w warunkach szkolnych: ostatnio na przykład przewodniczyła przyrzeczeniu pierwszoklasistów) czy umiejętność dystyngowanego jedzenia pączków (ale ktoś musi poświęcić się i przynieść je na spotkanie, w celu uzyskania ostatecznej pewności ;) Naszą wspólnotową księżniczkę cechuje ponadto wysublimowane poczucie humoru i łatwość w prowadzeniu swobodnej rozmowy z przedstawicielami wszystkich warstw społecznych. Przy takich okazjach wykorzystuje też wiadomości z różnorodnych dziedzin (jest zawsze poinformowana o aktualnej zawartości demotywatorów, najnowszych nagraniach zspołów muzycznych i kuluarowych ploteczkach-bo wszyscy szanujący się roznosiciele tychże informują ją o świeżo odkrytych nowinach, nie wspominając o rozległej wiedzy naukowej)
Swoją wrodzoną dobroć serca skromnie pomija, określając siebie jako złośliwą i ironiczną, każdy jednak kto pozna ją bliżej, zdaje sobie sprawę z tego, że stanowi to po prostu wykreowany wizerunek. Spójrzmy prawdzie w oczy, nawet prości chłopi pańszczyźniani w carskiej Rosji zauważyliby to bez problemów...
No i ostatnia rzecz: w siedemnastej wiośnie życia już poświęcono jej cykl sonetów...



z sonetów mokotowskich


Piękne w naturze bywają niebezpieczne rzeczy
Róża kole, piorun razi, ludzie błądzą w gwiazdy zapatrzeni
Tak błędni rycerze krasą tej białogłowy zostali zmyleni
O przewrotnej kobiet naturze nikt nie zaprzeczy



Impertynencki, niepospolity twór to jest człeczy
nie tylko młodzieńcy pod jej wzrokiem czują się ukorzeni
I niewieście czasem inteligencją swą jasność umysłu zacieni
Nawet największego cwaniaka ciętą ripostą niweczy


Choć tej istotki nie spotkasz łatwo-toż to twór niepospolity
To gdy kto może dostąpić choćby ów dziewcze nań spojrzało
To serce rośnie! Wszak spotkało w swej naturze byt wrażliwy


Lecz pozory mylą każdego, nawet najbystrzejszego niemało
Nie patrzaj więc na nie-jeśli kogoś chcesz poznać prawdziwą istotę
Porozmawiaj, chwyć za rękę, przytul, by podwyższyć relacji ciepłotę


ps Niech autor sonetu ujawni się w jakimś błyskotliwym komentarzu :)

14 komentarzy:

  1. autor sonetu pragnie pozostać nieujawniony...

    OdpowiedzUsuń
  2. (hmmm... no i teraz muszę uciekać z kraju bo się wydało)
    Droga autorko, nikt nie mógłby zrobić tego lepiej ^^ choć nie całkiem mnie jeszcze rozgryzłaś :P
    a z twórcą sonetu się policzę...

    OdpowiedzUsuń
  3. ha ha ha :P

    wspaniały tekst :)
    choć liczyłem na trochę więcej złośliwości... ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ps: Kiedy sprawdzamy czy nasza arystokratka ma błękitną krew? :P :P :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Janek może napiszesz jakiś suplement do tego opisu i wszystko na co liczyłeś...tam zawrzesz? :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja myślę, że można rzeczywiście spodziewać się złośliwości w postach o osobach których imiona zaczynają się na K. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. To mamy jeszcze jakieś osoby we wspólnocie których imiona zaczynają się na K. ? :P Chyba tylko Ksiądz został, nie?

    OdpowiedzUsuń
  8. Katarzyno, nie zdawałem sobie sprawy z tego, że Cię tak wszyscy uwielbiają w tej Oazie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Autorka zapomniała jeszcze dodać, że bohaterka postu była inspiracją do napisania przez Kaczmarskiego piosenki "Sen Katarzyny II"

    OdpowiedzUsuń
  10. po raz pierwszy w życiu zarzucają mi, że jestem zbyt mało złośliwa, muszę przyznać, że dziwnie się z tym czuję...
    Najlepszy test na błękitnokrwistość podałam, Kasiu, nie będziesz miała nic przeciwko byciu obiektem eksperymentu? ;)
    A co do carycy to pochodziła z Niemiec, a jej syn prawdopodobnie nie był wcale jej, więc szanse pokrewieństwa są nikłe.

    OdpowiedzUsuń
  11. hahahaha...nie mam nic przeciwko temu jednemu eksperymentowi ^^

    OdpowiedzUsuń