Tym razem Animator zafundował nam seans bardzo szczególnego, moim zdaniem, filmu. Mianowicie "Life Without Limbs", czyli "Życie bez kończyn" - świadectwo Nicka Vujicica. Opowiadać nie będę, niech mówi sam za siebie. Po kliknięciu w logo, otworzy się strona, na której zamieszczonych jest wiele informacji o Nicku i całej akcji.

Ach, zapomniałabym: w imieniu całej wspólnoty pragnę podziękować Zosi, która zaopatrzyła nas w przenośni grzejnik, oraz Szymonowi, który postarał się, by było gdzie ten grzejnik umieścić pod naszą nieobecność. Oboje sprawili, że nasza salka zyskała nową jakość :P
to "skrzaty"" to tak pieszczotliwie o mnie i o Janku? :P
OdpowiedzUsuńja ich nie widziałam, przecież są niewidzialne :P
OdpowiedzUsuńmyślę, że po przedspotkaniowym dialogu:
OdpowiedzUsuń-kto dzwoni?
-...Ma...ska...
-kto? Matka Boska?!!
niewidzialne skrzaty zupełnie mieszczą się w normie:)
hahaha ^^
OdpowiedzUsuń