
Tę subtelną różnicę wyjaśniłby wam z łatwością Wojtek (jako autor spotkania) bądź Kasia (jako utajona-do piątku-specjalistka w tej dziedzinie).
Ale że oboje są chwilowo zajęci, możecie zapoznać się z poniższym skrótem z wiadomości na temat homeopatii, bądź też poszukać wiedzy u źródła, czyli w artykule: "Homeopatia-absurd w naukowych szatach" w zakładce nauka na stronie http://www.jestempiekny.pl/
Substancją mającą leczyć przeziębienie jest w nim wyciąg z serca i wątroby kaczki, co samo w sobie jest interesujące. Jednak pigułki mogą zażywać nawet ideowi wegetarianie, bo rzeczywista zawartość kaczki w pigułkach... no właśnie nie bardzo jest rzeczywista. Produkcja środka polega na wielokrotnym rozcieńczaniu i potrząsaniu (potencjalizacja) w celu skłonienia wody do dokładnego zapamiętania właściwości leczniczych wyciągu (tu z kaczki). Problem w tym, że w tak rozcieńczonej mieszaninie (1 : 1 i...czterysta zer) byłoby bez sensu szukać nawet atomów rozpuszczonego zwierzaka. Teoria zakłada bowiem, że atomy wody przekazują sobie podczas potrząsania informacje o leczeniu przeziębienia. Twórca metody, Hahnemann utrzymywał, iż uzyskał ją na drodze objawień spirytystycznych.
W ten to sposób mamy więc otrzymać tani (wystarczy kaczka na rozkręcenie interesu i trochę cukru) i ponoć niezwykle skuteczny (choć badania tego nie potwierdzają) sposób na zwalczenie wszelkich chorób.
Zastrzeżeń pojawia się sporo. Nie mamy przecież pewności co do tego jakie właściwości nasza woda mogła zapamiętać, kiedy jako chmura przelatywała nad fabryką albo pływała sobie w mulistym jeziorku zanim poinformowano ją o składzie chemicznym kaczki.
Nawet jeśli zakładamy, że zechce z nami współpracować mimo wszystko, to czemu właściwie nie zapamiętuje cech naczynia, w którym jest mieszana i potrząsana (czytaj: poddawana potencjalizacji)?
No i przede wszystkim, idąc do apteki nie oczekujemy raczej mikstur, których moc została wzbudzona przez nakładanie rąk i potrząsanie by stworzyć "ducha lekowego". Zwłaszcza, że przed kupnem lekarstw przywykliśmy konsultować się z "lekarzem lub farmaceutą", nie z szamanem...
Morał jest taki: nie bierzemy leków homeopatycznych, bo to nie leki, a już na pewno dla własnego dobra nie zastępujemy nimi zwykłych środków farmakologicznych.
My będziemy zdrowsi i kaczek nie będzie ubywać...


okultyzmowi mówimy zdecydowanie NIE !!!
OdpowiedzUsuńWojtuś dzięki za niezwykle kształcące i nie mniej ciekawe spotkanie :)
OdpowiedzUsuńGłupocie mówimy jeszcze bardziej zdecydowane NIE !!!
OdpowiedzUsuńA słowo uznania dla Wojtka to swoją drogą:)
ps A tak nawiasem mówiąc, bez efektów dźwiękowych Adriana spotkanie byłoby uboższe^^
"Twórca metody, Hahnemann utrzymywał, iż uzyskał ją na drodze objawień spirytystycznych."
OdpowiedzUsuńNo tak, homeopaci sami twierdzą,że zażywanie ich leków ładuje pacjenta "energią niewiadomego pochodzenia". Do leczenia przeziębień myślę nie potrzebujemy kontaktu ze światem metafizycznym:)